środa, 26 marca 2014

zagadka XXIII


Kiedy wyrzucili mnie z jednej z największych placówek technologicznych w Japonii, poprzysiągłem sobie, że jeszcze pokażę im, jak wielki popełnili błąd. Miałem sporo oszczędności na koncie, więc postanowiłem zainwestować je w odpowiednie części, które miała wyprodukować mi konkurencja.
Muszę przyznać, że zdziwiła mnie ich otwartość na mój projekt. Ci smutni panowie w garniturach po prezentacji, jaką im zrobiłem, od razu stali się weselsi i powiedzieli, że dopłacą mi do projektu, o ile zdążę go zrealizować w pół roku. To trochę pokrzyżowało mi plany, bo zakładałem na realizację przynajmniej rok, ale zgodziłem się, ponieważ nie miałem za bardzo innego wyjścia.
Plan był prosty, oczywiście tylko z pozoru: zamierzałem stworzyć robota, który posiadłby umiarkowaną inteligencję ludzką. Chodziło o to, aby rozumiał to, co do niego mówię, i wykonywał moje polecenia, jednocześnie będąc na tyle głupim, żeby nie zadawać zbędnych pytań i nie buntować się przeciwko mnie.
Pracowałem w pocie czoła, zaniedbując inne swoje aspekty życiowe. Rodzina przez jakiś czas myślała, że zaginąłem, dziewczyna była o krok od zerwania ze mną, a i higiena, o którą tak zazwyczaj dbałem, odeszła na dalszy plan.
W końcu jednak udało się. Mój twór został nazwany ROB-ert na cześć przyjaciela, którego poznałem w Stanach, poza tym uznałem, że idealnie komponuje się to z jego robotyczną naturą. Działał tak, jak chciałem. „ROB-ert, przynieś mi sushi” i robot przynosił mi sushi. „ROB-ert, wypierz mi ubranie” i robot prał mi ubranie. „ROB-ert, papier toaletowy się skończył” i robot szybko pędził do mnie z bieluteńką, pachnącą rolką.
Rzecz jasna czasami musiałem precyzować mu polecenia, podawać konkretną temperaturę przyrządzania niektórych potraw albo kanał, na który w tej chwili miał przełączyć, ale ogólnie poza potrzebą nakierowywania go na różne rzeczy działał bardzo dobrze.
Szefostwo pozwoliło zatrzymać mi ten egzemplarz do czasu, aż nie zostanie opatentowany. Jego plany konstrukcji przyniosły mi grube miliony, a ja wreszcie miałem czas na wszystko, czego do tej pory musiałem sobie odmawiać.
Dziewczyna postanowiła dać mi jeszcze jedną szansę. Odtąd spędzaliśmy ze sobą każdy możliwy dzień. Nie ukrywam jednak, że obecność ROB-erta nieco mnie irytowała. Był tylko maszyną, inteligentną, ale jednak maszyną, a mimo to całowanie się przy nim i ogólna rozmowa były dla mnie stresujące. Czasami wydawało mi się, że mnie podsłuchuje.
Któregoś dnia, kiedy leżałem z ukochaną w łóżku, wywiązała się miedzy nami rozmowa:
- Może przeprowadzisz się do mnie? Jak widzisz, mój dom ma wystarczająco dużo miejsca.
- Pomyślę nad tym – odparła. – Wiesz, czuję się nieswojo.
- Czy zrobiłem coś nie tak? Nie za bardzo się staram?
- Nie, nie o to chodzi. Ten twój robot… On… Wiem, że to głupie, ale czuję się dziwnie w jego obecności. Popatrz teraz – przemyka się z pokoju do pokoju, niby coś robi, ale to burzy całą prywatność.
- Spokojnie, też mam ten problem. Ale mimo wszystko namyśl się.
- Dobrze, przemyślę to.
- To co? Powtarzamy numerek? Mam ochotę cię schrupać.
- Jesteś zboczony, wiesz? – zaśmiała się.
To był udany dzień, ale potem ona musiała udać się do pracy, a ja sam też miałem trochę na głowie. Zaprosiłem ją na kolację i dałem zapasowe klucze do domu, sugerując, aby jeszcze raz przemyślała sprawę. Przed wyjściem nakazałem ROB-ertowi, aby przygotował posiłek – chciałem zrobić to sam, lecz naprawdę brakowało mi czasu.
Gdy przyszedłem, na nakrytym stole leżały misy i talerze pełne wspaniałości. Drzwi były otwarte, lecz jedyne, co zauważyłem, to pozostawione na komodzie klucze. To bez sensu, tak się starałem, żeby było jej dobrze, a ona po prostu weszła sobie, zostawiła klucze i poszła, jak gdyby nigdy nic.
Tego wieczoru sam musiałem uporać się z pieczystym. ROB-ert znakomicie je przygotował – było dobrze przypieczone i soczyste, tylko co mi z tego przyszło, skoro musiałem je zjeść w samotności. Nadal jednak nie rozumiem, jak ona mogła mi to zrobić.

4 komentarze:

  1. Posiłkiem była... ona.

    OdpowiedzUsuń
  2. haha dobre. poważnie taka jest odpowiedź? :D robot postanowił poeksperymentować w kuchni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej 'Mam ochotę cię schrupać.' potraktował, jak to robot, bardzo dosłownie.

      Usuń
  3. ROBert zabawił się w Tantala

    OdpowiedzUsuń