poniedziałek, 24 marca 2014

zagadka dziewiąta

Inspektor Nerak z radością myślał o kolacji imieninowej, na którą jechał do kolegi. Kiedy jednak skręcał w pierwszą uliczkę uroczego willowego osiedla, zadzwonił telefon komórkowy.
- Panie inspektorze, na przejeździe kolejowym w pobliżu willi, do której pan jedzie, doszło do wypadku - informował oficer dyżurny. - Na miejscu zdarzenia jest już funkcjonariusz z Wydziału Ruchu Drogowego. Młody chłopak, dopiero co zaczął pracę. Może mu pan pomóc ustalić sprawcę wypadku?
- Nie ma sprawy. Już jadę.
Kilka metrów od zapory kolejowej stał srebrzysty samochód marki Jaguar, a tuż obok, po jego lewej stronie, leżał rower. Na tablicy rejestracyjnej auta, na niebieskim pionowym pasku, widniały literki IRL. Inspektor podszedł do młodego policjanta z drogówki i kiedy się przedstawił, ten oświadczył: - Godzinę temu doszło do wypadku, lecz nie mogę ustalić, kto jest winny. Rowerzysta Andrzej D. i kierowca jaguara Wojciech W., zanim zostali zabrani do komendy na badanie krwi, złożyli zeznania, w których nawzajem się oskarżają. Trudno mi ustalić, kto mówi prawdę, bo nie ma świadków wydarzenia. Zdążyłem się tylko dowiedzieć, że Wojciech W. prowadził jaguara pożyczonego od kuzyna, który mieszka na stałe za granicą i przyjechał  tym   samochodem   do   Polski na urlop. - A co ten pan Wojciech powiedział na temat wypadku? - zapytał Nerak.
Policjant otworzył notes i zaczął czytać: - Gdy dojechałem do przejazdu kolejowego, szlaban był zamknięty. Zatrzymałem więc auto i zapaliłem papierosa. W pewnej chwili nadjechał rowerzysta. Stanął na środku jezdni, tuż obok mojego auta, wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i w tym momencie jego rower przechylił się i uderzył w samochód, w którym siedziałem. Kiedy krzyknąłem, żeby uważał i żeby się odsunął, obrzucił mnie stekiem wyzwisk. Zdenerwowany wysiadłem z auta, aby dać mu reprymendę, i w tym momencie niechcący potrąciłem go drzwiami. Wtedy on rzucił się na mnie z pięściami. Działając w obronie własnej, walnąłem go w szczękę. Facet, padając, uderzył głową w kamień i rozciął sobie czoło. Potem wstał i zaczęliśmy się szamotać. Wtedy nadjechał jego kolega. Obezwładnili mnie, wezwali policję i oskarżyli o napad.
- A co zeznał rowerzysta? - spytała Nerak.
Policjant przekartkował notatnik i przeczytał: - Facet z jaguara kłamie. Stałem tuż przy osi jezdni, bo za przejazdem miałem skręcić w lewo. Po obu stronach szlabanu nie było nikogo. W pewnym momencie usłyszałem za sobą pisk opon hamującego samochodu, a następnie zostałem lekko potrącony przez jaguara. Upadając, zraniłem się w czoło. Kiedy wstałem, kierowca przez opuszczoną szybę krzyknął, że to moja wina i chciał odjechać. Na szczęście szlaban jeszcze nie był podniesiony, a kolega, który akurat nadjechał, swoim golfem zablokował jaguara i w ten sposób nie dał mu uciec. To on zadzwonił na policję.
Inspektor Nerak dokładnie obejrzał samochód oraz rower i stwierdził: - Jeden z tych panów kłamie i wiem, który.

Kogo inspektor Nerak miał na myśli?








WOJCIECH CHĄDZYŃSKI
ŹRÓDŁO: ANGORA 2011



Rozwiązanie:

Kłamał kierowca jaguara. Samochody zarejestrowane w Irlandii mają kierownicę po prawej stronie. Dlatego kierowca przy wysiadaniu z takiego samochodu nie może potrącić drzwiami kogoś znajdującego się po lewej stronie.

2 komentarze:

  1. Rowerzysta też kłamał - według jego wersji rower powinien leżeć przed samochodem a leży obok niego.

    OdpowiedzUsuń