poniedziałek, 24 marca 2014

zagadka piętnasta

Było kilka minut po północy, kiedy oficer dyżurny policji odebrał telefon. - Chyba coś niedobrego wydarzyło się w mieszkaniu mojego dziadka - usłyszał w słuchawce. - Proszę natychmiast przyjechać na ulicę Lawendową 7. Mieszkamy w czteropiętrowym bloku, obok którego stoi warzywniak. Będę czekał na chodniku przed bramą.
Kilka minut później inspektor Nerak i sierżant Wrzosek zjawili się pod wskazanym adresem. Kiedy wysiadali z samochodu, podszedł do nich młody mężczyzna.
- Nazywam się Arnold Poziomka i to ja do was dzwoniłem. Niepokoję się o mojego dziadka, który mieszka piętro niżej. Z pracy wróciłem chwilę przed północą i kiedy otwierałem drzwi swojego mieszkania, usłyszałem jakieś odgłosy dobiegające z pierwszego piętra. Wychyliłem się przez balustradę i zobaczyłem, jak z mieszkania dziadka wybiega osobnik w kominiarce na głowie. Przerażony natychmiast wszedłem do swojego mieszkania i zadzwoniłem na policję. Sam nie chciałem wchodzić do dziadka, bo bałem się, że może tam być jeszcze jeden włamywacz. Nie wzywałem też na pomoc sąsiadów, bo z doświadczenia wiem, że odmówiliby. To ludzie, których nie interesują problemy innych. Bardzo niepokoję się o staruszka. Jest majętny i nieustannie chwali się wokół swoim bogactwem. Drzwi wejściowe do mieszkania dziadka Arnolda Poziomki nie były zamknięte, a w środku panowały ciemności. Pan Arnold, wchodząc do nieoświetlonego pokoju, oznajmił:
- Pod oknem jest biurko, a na nim stoi lampa. Żeby do niej dojść, trzeba przejść przez cały pokój. Pójdę pierwszy i włączę ją.
Kiedy w pokoju zabłysło światło, policjanci zobaczyli Arnolda Poziomkę stojącego przy biurku. Obok jego stóp leżały zwłoki starszego mężczyzny.
- O Boże, to dziadek! - krzyknął pan Arnold. Przekroczył zwłoki, podszedł do inspektora i poprosił: - Niech pan zobaczy, może jeszcze żyje.
Nerak pochylił się nad ciałem leżącym na podłodze wzdłuż biurka i po chwili oznajmił:
- Przykro mi, ale pański dziadek jest martwy. Zwłoki nie zdążyły jeszcze zesztywnieć, wszystko więc wskazuje na to, że został zamordowany niedawno.
Już na pierwszy rzut oka widać było, że ofiara została zaskoczona i zginęła od uderzenia w głowę tępym narzędziem. W pokoju panował nieopisany bałagan, a sejf był otwarty i pusty.
- Podejrzewam, że bandyta włamał się do mieszkania, a staruszek tego nie słyszał, bo miał już bardzo słaby słuch - oświadczył pan Arnold. - Napastnik podszedł do biurka, przy którym siedział dziadek, i czymś go uderzył.
- Panie inspektorze, sprawdziłem zamki w drzwiach wejściowych - zameldował sierżant Wrzosek. - Widać, że zostały otwarte wytrychem. Zaraz koledzy z ekipy dochodzeniowo-śledczej zdejmą z nich odciski palców i sprawdzimy je w systemie AFIS, bo może...
- To niepotrzebne - przerwał sierżantowi Nerak. - Jestem przekonany, że mordercą jest Arnold Poziomka. Nie dość, że skłamał podczas składania zeznań, to jeszcze odruchowo wykonał niepotrzebną w tym przypadku czynność.

Na jakiej podstawie inspektor Nerak domyślił się, że mordercą jest Arnold Poziomka i jaką niepotrzebną odruchową czynność morderca wykonał?









WOJCIECH CHĄDZYŃSKI
Źródło: ANGORA 2011

Rozwiązanie:

Skoro Arnold Poziomka, idąc zapalić lampę, nie potknął się w ciemnościach o leżące na podłodze ciało, to wiedział, gdzie ono leży. Z tego wynika, że to on był mordercą. Po drugie - wychodząc z mieszkania dziadka, odruchowo zgasił światło.

1 komentarz:

  1. Nie wiadomo gdzie dokładnie leżał dziadek i czy wnuk musiał go ominąć w drodze do lampy. Natomiast włamywacze starają się nie zapalać świateł a operować latarkami. Ja uważam że naprawdę podejrzana jest dedukcja wnuka - "napastnik podszedł do biurka i uderzył siedzącego przy nim dziadka". Skoro ten leży na podłodze to skąd wiadomo gdzie się znajdował przed uderzeniem? Opowieść o własnej zbrodni.

    OdpowiedzUsuń