zagadka osiemnasta
Telefon zadzwonił w chwili,
gdy inspektor Nerak po skończonym dyżurze wychodził do domu. W
słuchawce usłyszał głos szefa: - Przed chwilą skontaktował się ze mną
jeden z radnych naszego miasta, Bogdan Dymek, i twierdzi, że został
oszukany. Od antykwariusza Piotra Oczki kupił rysunek Picassa, który
okazał się falsyfikatem. Bardzo proszę, aby zajął się pan tą sprawą.
-
Oczywiście, szefie, zaraz się za to biorę. A tak przy okazji - o ile
pamiętam, to tego Oczkę już od pewnego czasu podejrzewamy o różne
oszustwa.
Na drugi dzień Nerak z Bogdanem Dymkiem udali
się do antykwariatu. Mieścił się on na parterze zabytkowej kamienicy w
centrum miasta. Widząc policyjną legitymację, antykwariusz zaprosił obu
mężczyzn do swojego biura. Gdy weszli, radny oświadczył: - Zostałem
haniebnie oszukany przez tego pana. Trzy dni temu zobaczyłem wystawiony w
jego galerii mało znany, niewielkich rozmiarów rysunek Pabla Picassa
narysowany na kartonie i oprawiony w efektowną ramkę. Cena była co
prawda wysoka, ale niezbijająca z nóg. Postanowiłem więc go kupić. Na
drugi dzień rano zadzwoniłem do pana Piotra i powiedziałem mu o swoim
zamiarze. Po południu zajrzałem do sklepu i oświadczyłem antykwa-
riuszowi,
że pobiorę z banku gotówkę i za godzinę sfinalizujemy transakcję. Chcąc
być pewnym, że dzieło nie zostanie sprzedane komuś innemu, wpłaciłem
zaliczkę i rysunek podpisałem na odwrocie swoim nazwiskiem. Podobnie
uczyniłem, gdy w ubiegłym miesiącu kupowałem u pana Oczki akwarelę
Malczewskiego. Kiedy z gotówką przyszedłem po odbiór, antykwariusz
akurat starannie pakował rysunek. Nawet mi do głowy nie przyszło, aby
cokolwiek podejrzewać, l to był mój błąd. Zaraz po powrocie do domu, w
momencie, kiedy wieszałem dzieło na ścianie, coś mnie tknęło. Obejrzałem
je dokładnie i zorientowałem się, że to nie ten sam rysunek, który
kupiłem. Ponad wszelką wątpliwość trzymałem w ręku doskonałą podróbkę.
Po
wysłuchaniu oskarżenia inspektor poprosił Bogdana Dymka, by na kartce
papieru napisał kilka zdań, które mu podyktował, i podpisał się pod
nimi. Następnie poprosił obu panów, aby na drugi dzień o jedenastej
stawili się w komendzie, a sam z rysunkiem pod pachą odwiedził kolegę
grafologa. Ten bez żadnych wątpliwości oświadczył, że podpis na
falsyfikacie należy do radnego.
W gabinecie Neraka wezwani stawili się punktualnie. Pierwszy zaczął zeznawać Piotr Oczko:
-
To jest ten sam obraz, który wisiał w antykwariacie i który kupił pan
Dymek. Nigdy mu nie mówiłem, że to oryginalny Picasso. Nie moja wina, że
ten pan za taki go wziął. Widać nie jest aż takim znawcą malarstwa, za
jakiego chciałby uchodzić.
Słysząc
to, radny poderwał się z krzesełka i z zaciśniętymi pięściami ruszył w
kierunku antykwariusza, krzycząc: - Oszukałeś mnie, łotrze! Podpisałem
autentycznego Picassa!
Inspektor kategorycznym głosem kazał mu usiąść i zapytał: - Czy pana podpis na odwrocie rysunku jest też podrobiony?
-
Jest oryginalny i dlatego nic z tego nie rozumiem - stwierdził
zafrasowany Bogdan Dymek. - Podpisałem przecież prawdziwy rysunek, w
jaki więc sposób mój podpis znalazł się na falsyfikacie?
Nerak chwilę się zastanowił i oświadczył:
-
Chyba wiem, w jaki sposób Piotr Oczko oszukał pana. Jestem pewny, że
podczas rewizji, która trwa w tej chwili w jego mieszaniu, znajdziemy
oryginalny rysunek, który pan oglądał.
W jaki sposób antykwariusz dokonał oszustwa?
WOJCIECH CHĄDZYŃSKI
ŹRÓDŁO: TYGODNIK ANGORA 2011
Czyżby z zewnątrz był oryginał a pod spodem, niewidoczny falsyfikat?
OdpowiedzUsuń