wtorek, 20 października 2015

zagadka XLII

   - Panie inspektorze, jest dla pana robota - zameldował przez radiotelefon oficer dyżurny. - Proszę podjechać na ulicę Tulipanową. W willi należącej do Barbary J. zamordowano młodą kobietę.
   Nerak przyczepił do dachu swojego samochodu „koguta" i ruszył z piskiem opon. Kilka minut później był pod wskazanym adresem. Przed willą czekał już na niego sierżant Wrzosek. Bałagan, jaki panował w przydomowym ogrodzie, świadczył, że jeszcze kilka minut temu musiała się tu odbywać niezła balanga. W piwnicy, tuż obok remontowanych kamiennych schodów leżały zwłoki młodej kobiety. Na błękitnym żakiecie jej garsonki widać było plamę krwi. W salonie siedziało kilka osób, przejętych tym, co się przed chwilą wydarzyło. Nerak kazał sierżantowi Wrzoskowi przesłuchać zebranych, a sam zajął się właścicielką willi.
   - To straszne nieszczęście - informowała roztrzęsionym głosem Barbara J. - Dziś, z okazji moich imienin, zorganizowałam imprezę w ogrodzie. W pewnym momencie pochwaliłam się mojej przyjaciółce Annie, że mam w piwniczce butelkę kilkudziesięcioletniego Chateau Lafite-Rothschild. Ania, która też była wielką znawczynią i miłośniczką win, natychmiast chciała tę butelkę zobaczyć. Niezauważone przez nikogo z bawiących się w ogrodzie, weszłyśmy do domu...
   Inspektor przerwał gospodyni i ruszył w kierunku piwnicy. W tym czasie sierżant Wrzosek przesłuchiwał szczupłą blondynkę.
   - Usłyszałam jakiś taki przytłumiony huk dobiegający z domu, ale nie zwróciłam na niego specjalnej uwagi. Sądziłam, że ktoś otwiera szampana. Chwilę później do ogrodu wbiegła Basia, krzycząc histerycznie, że stało się nieszczęście. Jestem pielęgniarką, więc natychmiast pobiegłam do ofiary. Jednak Ania już nie żyła.
   Inspektor otworzył drzwi od piwnicy. Na dość stromych kamiennych schodach leżała kładka zbita z desek, które spinały poprzecznie przymocowane drewniane listwy.
   - Schody są w remoncie, stąd ten pomost - informowała Barbara J. - Kiedy zaczęłam schodzić, Anna była już prawie na dole. W pewnym momencie potknęłam się i z ramienia spadła mi torebka, w której był pistolet, z którym się nigdy nie rozstaję. Gdy torebka upadła, znajdująca się w niej broń wypaliła. Kula trafiła Annę w  plecy. Kiedy nachyliłam się nad nią, już nie żyła. Dlatego natychmiast zadzwoniłam na policję. Oczywiście mam pozwolenie na posiadanie pistoletu.
   Inspektor podniósł elegancką, wykonaną z wężowej skóry torebkę. W jej bocznej ściance dostrzegł dziurę, przez którą wyszła kula. Chwilę się jej przyglądał, a następnie oświadczył:
   - Zabieram torebkę do naszego laboratorium i proszę, aby pani przyszła jutro do komendy. Mam jeszcze do pani parę pytań.
   Na drugi dzień rano w pokoju Neraka zjawił się technik kryminalistyki i oświadczył:
   - Na wewnętrznej stronie torebki odkryliśmy ślady prochu. Takie same znaleziono na plecach błękitnego żakietu garsonki, w którą była ubrana denatka.
   Siedzący przy sąsiednim biurku sierżant Wrzosek, słysząc tę informację, podszedł do inspektora, spojrzał na raport i stwierdził:
   - Jeżeli w torebce i na marynarce garsonki znajduje się ten sam rodzaj prochu, to świadczy, że kula, która zabiła panią Annę, pochodzi z tego samego pistoletu, który był w torebce Barbary J. Był to więc faktycznie nieszczęśliwy wypadek.
   Nerak uśmiechnął się dobrodusznie i rzekł do sierżanta:
   - Myli się pan. To nie był wypadek. Barbara J. z premedytacją zabiła swoją przyjaciółkę.

   Na jakiej podstawie inspektor Nerak doszedł do takiego wniosku?

  











WOJCIECH CHĄDZYŃSKI

   ŹRÓDŁO: Angora 2010

11 komentarzy:

  1. Fajny blog przede wszystkim ciekawi mnie czy sama to wymyślasz czy to że piszesz źródło angora i imię i nazwisko Wojciech Chądzyński to główny autor zagadek zauważyłem że dajesz już rzadko zagadki ostatnie były w czerwcu cóż... do kilku nie dałaś odpowiedzi mimo to fajny blog daje do obserwowanych będę zaglądał.

    Pozdrawiam Serdecznie i życzę powodzenia i dużo wejść oraz zapraszam cię na swojego bloga:) https://www.blogger.com/home

    OdpowiedzUsuń
  2. Solenizantka podkreśla, że Anna była miłośniczką trunków. Nie bez powodu wspomniała więc o alkoholu - miała pewność, że A. pójdzie z nią do piwnicy, gdzie ta będzie mogła ją bezproblemowo zabić. Wykorzystując remont schodów jako wymówkę do potknięcia, z łatwością mogła wykreować fałszywą historię. W sumie wydawałaby się ona dość spójna i logiczna, gdyby nie fakt (przynajmniej dla mnie ma on dość spore znaczenie), że pistolet wypalił spowodowany wstrząsem. Dodatkowo obserwacja reakcji (mięśnie mimiczne twarzy, użyte słowa) oskarżonej przez Neraka musiała dużo mu podpowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  3. i jaka jest odpowiedz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Pistolet ot tak nie wystrzeli pd wpływem wstrząsu. Pistolety są zabezpieczone przed wystrzałem i trzeba go najpierw odbezpieczyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pistolet ot tak nie wystrzeli pd wpływem wstrząsu. Pistolety są zabezpieczone przed wystrzałem i trzeba go najpierw odbezpieczyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moi drodzy. Czytajcie uważnie. Nie chodzi o żadna mimike twarzy czy o pistolet. Swoją droga Dexter, skąd pewność, że był zabezpieczony?? Chodzi o rożnice wysokości między Barbarą,która zaczeła wchodzić a Anna, która była na dole. To ponad 2 metry, więc pistolet u nóg Basi nie trafiłby w plecy Ani.

    OdpowiedzUsuń
  7. a kto widzial, by kobieta - gospodyni we wlasnym domu na wlasnej imprezie chodzila po domu z torebka, w ktorej ma bron???

    OdpowiedzUsuń
  8. Tu chodzi tylko i wyłącznie o proch. Gdyby było tak jak zeznawała Basia to znajdowałby się on tylko w torebce. Był on też jednak na tej części garderoby, która jest opisywana w teście (jestem mężczyzną, nie podejmuję się próby rozszyfrowania czym jest garsonka, żakiet itp. ;), co sugeruję, że ofiara dostała "z przyłożenia", więc dziura w torebce powstała od innej kuli niż ta, która zabiła Anię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kobieta, która nigdy nie rozstaje się z bronią z pewnością pamiętałaby żeby ją zabezpieczyć. Przecież równie dobrze mogłaby wystrzelić w nią w każdej chwili.

    OdpowiedzUsuń