wtorek, 20 października 2015

zagadka XLI

Informację o włamaniu do największego w mieście antykwariatu inspektor Nerak otrzymał o godzinie dziesiątej. Natychmiast, w towarzystwie sierżanta Wrzoska, pojechał na miejsce przestępstwa. Okazało się, że złodziej do środka dostał się przez okno na zapleczu. Po przepiłowaniu krat wszedł do antykwariatu i po sforsowaniu zamka w gablocie ukradł z niej figurkę Buddy wykonaną ze złota.
- To był posążek, którego jako kolekcjoner szukałem od kilkunastu lat - zeznał Ryszard Bykowski, właściciel antykwariatu. - Kiedy dwa dni temu kupiłem go, byłem niezmiernie dumny. Wstawiłem figurkę do gabloty stojącej w moim gabinecie i dziś miałem ją zabrać do domu. Była co prawda ubezpieczona, ale żadne odszkodowanie nie pokryje straty, którą poniosłem jako kolekcjoner.
- Kto oglądał posążek? - zapytał inspektor.
- Wczoraj przed południem moi wspólnicy Krzysztof i Wacław. Kilka razy przy mnie wyciągali figurkę z gablotki, a Wacław nawet ją sfotografował. Byli bardzo zazdrośni, że to właśnie mnie udało się kupić ten cenny okaz. Oni również są kolekcjonerami i mój Budda byłby wspaniałą ozdobą kolekcji każdego z nich. Około godziny szesnastej odwiedził mnie Janusz Serek, znany w mieście zbieracz antyków. Nie wiem, skąd się dowiedział o moim posążku. Przyszedł do antykwariatu i poprosił, abym mu go pokazał. Weszliśmy na zaplecze i kiedy stanął w drzwiach gabinetu i spojrzał na figurkę znajdującą się^w gablocie, oczy zabłysły mu z pożądania: Wróciliśmy do salonu sprzedaży i wówczas Serek zaczął błagać rnnie, abym sprzedał mu Buddę. Oczywiście nie zgodziłem się. Ta odmowa tak go zirytowała, że wyszedł, nie pożegnawszy się nawet.
- Kogo pan podejrzewa? - spytał Nerak.
- Moi wspólnicy, jak i Serek, mieli ogromną ochotę wejść w posiadanie tego posążka. Nie ma jednak żadnych podstaw, aby któregoś z nich oskarżyć. Dlatego proszę pana o pomoc.
Nerak dokładnie obejrzał okno, przez które dostał się włamywacz. Na podłodze leżały kawałki rozbitej szyby. Policjant chwilę im się przyglądał, a następnie podszedł do gabloty, w której przechowywany był Budda.
- Czy technicy z laboratorium kryminalistycznego znaleźli ślady linii papilarnych na gablotce? - zapytał inspektor sierżanta Wrzoska.
- Nie ma żadnych. Zostały starannie wytarte.
Poproszeni na rozmowę wspólnicy Ryszarda Bykowskiego zapewnili, że nie mają nic wspólnego z włamaniem.
Po wyjściu z antykwariatu, już w samochodzie, sierżant Wrzosek spojrzał na inspektora i uśmiechając się, powiedział:
- Po pańskiej minie widzę, że już pan wie, kto buchnął posążek.
- Oczywiście, bo złodziej popełnił pewien błąd.

Jaki to był błąd i kto ukradł Buddę?















WOJCIECH CHĄDZYŃSKI, ANGORA 2012

5 komentarzy:

  1. zlodziejem byl wlasciciel. chcial wyludzic odszkodowanie. wytarl nawet swoje odciski palcow, mimo ze prawdopodobnie dotykal gabloty po 'wlamaniu'

    OdpowiedzUsuń
  2. Ukradł Serek. Wytarł gablotę, bo zostawił tam swoje ślady. Gdyby zrobił to któryś z pracowników lub sam właściciel to nie zrobiłby tego, gdyż pracują tam, więc ich odciski palców w tym miejscu nie mogłyby wzbudzać żadnych podejrzeń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgodzę się, jeżeli byłyby tam odciski pracowników, właściciela i żadnych innych, oznaczałoby to że to któryś z tej trójki. Nie można wytrzeć dokładnie pojedynczych odcisków jeżeli jest w nich cała gablota.

      Usuń
  3. Brakuje mi informacji, w jaki sposób sforsowano kłódkę. Raczej trudno byłoby ją przeciąć. Szyby nie były też rozbite. Możliwe więc, że złodziej po prostu miał klucz. Podejrzewam, że do tej akurat gabloty klucz miał tylko właściciel. W końcu w środku stał jego największy skarb.
    Wyobraźmy więc sobie przebieg zdarzeń: złodziej przecina kraty, rozbija szybę, a następnie otwiera gablotę kluczem. Dziwne, prawda?
    Myślę więc, że właściciel figurki próbował wyłudzić odszkodowanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właściciel upozorował wlamanie, motywem było odszkodowanie, skoro złodziej rozbił szybę w oknie to dlaczego nie rozbił gablotki przecież zależało mu na czasie

    OdpowiedzUsuń