piątek, 4 kwietnia 2014

zagadka XXIX

Pewnego zimowego wieczoru detektyw Moore został wezwany na miejsce zbrodni. Był to mały zakład produkcyjny na obrzeżach miasta.
- Detektywie, musi nam Pan pomóc rozwiązać zagadkę tego morderstwa - odezwał się komisarz.
Został zastrzelony bardzo szanowany człowiek w tej firmie, główny księgowy. Była tu jeszcze sekretarka i sprzątaczka, które słyszały strzały i po nas zadzwoniły.
- Czy coś zginęło? - zapytał Moore
- Tu jest masa dokumentów, ciężko stwierdzić czy czegoś brakuje, same rozliczenia pracowników i muszę przyznać, że całkiem dobrze tu zarabiają, nie to co u nas - zaśmiał się pod nosem komisarz.
- Proszę zawołać sekretarkę, chcę z nią porozmawiać.
Weszła do gabinetu atrakcyjna, wysoka blondynka.
- Chciałbym się dowiedzieć, co Pani widziała i dlaczego o tej godzinie jeszcze była w firmie - z poważną minął zapytał detektyw.
- Musiałam dłużej zostać, jest koniec miesiąca a współpracuje ściśle z działem księgowości, robię podstawowe rozliczenia pracowników, które później sprawdza główny księgowy. Pracuję tu od niedawna i czasami się mylę, tak jak dziś, nie mogłam doliczyć się własnej wypłaty, za każdym razem wychodziła za mała kwota. Wiem, że cyferki niby nie kłamią, ale ja mam malutkie dziecko, jestem samotną matką i jest mi ciężko, dlatego tak długo to rozliczałam, chciałam, żeby wyskoczyła poprawna kwota. Pan Jarek, księgowy musiał zostać ze mną, bo dzisiaj zamykaliśmy miesiąc. Moje stanowisko pracy jest tu obok, za tą szklaną szybą.
- Czyli widziała Pani jak strzelano do ofiary?
- właściwie to nie widziałam ..Byłam zapatrzona w monitor od komputera. Jak usłyszałam strzał, tak się wystraszyłam, że od razu wskoczyłam pod swoje biurko, szybko chwyciłam za lampkę, która paliła się przy komputerze, nie mogłam w nerwach na tym długim kablu znaleźć wyłączniku, więc wykręciłam żarówkę, nie chciałam, że mnie znaleziono. Ile w nerwach rzeczy można zrobić, nie myśląc ani trochę. Usłyszałam jak ktoś wybiega, wstałam i przez szybę zobaczyłam pana Jarka w kałuży krwi, zaczęłam krzyczeć i pojawiła się nagle sprzątaczka, miała dziwnie spokojną minę, widziałam ją drugi raz w życiu, ale nie ufam tej kobiecie, coś w niej jest nie tak i zawsze narzeka na swoją prace, że za mało płacą a haruje jak wół, ale od razu zadzwoniłyśmy na policję.
- Dziękuję, teraz chciałbym porozmawiać ze sprzątaczką - zwrócił się detektyw Moore do komisarza.
W drzwiach na miejscu morderstwa pojawiła się postać niskiej kobiety w podeszłym wieku. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest to osoba nie miło doświadczona przez życie.
- Proszę mi opowiedzieć jak Pani znalazła pana Jarka
- Wie pan, pracuje tu już parę ładnych lat i wiem o tej firmie wszystko - odpowiedziała ochrypłym głosem, najprawdopodobniej dzięki dużej ilości wypalanych papierosów, starsza kobieta.
- Pracę jak zawsze zaczynam o 19.00, wtedy w firmie nie ma już nikogo i mogę spokojnie zająć się swoimi obowiązkami. Rzadko się zdarza, żeby ktoś z pracowników zostawał po godzinach. Dzisiaj miałam okazje poznać naszą uroczą sekretarkę, która robi furorę wśród męskiej części zatrudnionych osób oraz był pan Jarek, księgowy i muszę powiedzieć, że wcale się nie dziwiłam, że spotkałam ich razem, on ma chyba jakieś kłopoty małżeńskie, bo już go kilka razy na mieście widziałam co rusz z inna kobitą. Blondyneczka wdzięczyła się do niego i przechadzała jak taka łania. Za wiele nie widziałam, bo mam swoje obowiązki, a plotkować nie chce, bo wie Pan jak to z takim gadaniem bywa.. Sprzątałam toaletę męską, mówię Panu, faceci to wstydu nie mają, żeby tak brudzić, i wtedy usłyszałam strzał, podbiegłam zaraz do gabinetu księgowego, bo prócz niego i sekretarki nie było w całym obiekcie nikogo. A huk był strasznie głośny. Usłyszałam też wołanie o pomoc. Gdy zjawiłam się na miejscu pan Jarek leżał cały we krwi. Kazałam blondynie zadzwonić na policję.
- Nie słyszała Pani żadnych odgłosów, kogoś innego niż wasza trójka? - zapytał detektyw.
- Jestem pewna, że w firmie prócz nas nie było nikogo, a ta cała sekretarka - karierowiczka, ehh ja tu od oskarżania nie jestem.
Detektyw Moore po wysłuchaniu obu wersji wydarzeń, zwrócił się do komisarza
- wiem, kto zabił głównego księgowego w firmie. Z zeznań świadków mam pewność, że jedna osoba kłamała.



Kto jest zabójcą?

7 komentarzy:

  1. Nie jestem pewna, czy dobrze myślę, ale obstawiam sekretarkę. Osobiście nie próbowałam wykręcać żarówki z lampki, która jest podłączona do prądu, ale to jest chyba niemożliwe. Trafiłam???

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tego żarówka jest prawdopodobnie gorąca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też to zauważyłam. A jest jeszcze inny aspekt. Lampka jka mniemam stała na biurku, pod które schowałą się sekretarka. To jakim cudem bez wstawania wykręciła tą żarówkę??

    OdpowiedzUsuń
  4. Też to zauważyłam. A jest jeszcze inny aspekt. Lampka jka mniemam stała na biurku, pod które schowałą się sekretarka. To jakim cudem bez wstawania wykręciła tą żarówkę??

    OdpowiedzUsuń
  5. Kto tak naprawdę jest zabójcą? Mogłabyś podać właściwe rozwiązanie?

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozwiązanie zagadki:
    Zabójcą jest sekretarka. Skłamała twierdząc, że wykręciła żarówkę z zapalonej lampki, co jest niemożliwe.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mordercą jest sekretarka. Podejrzewam, że łatwiej byłoby wyrwać wtyczkę z gniazdka niż wykręcić gorącą żarówkę. Poza tym powiedziała: "zawsze narzeka na swoją prace, że za mało płacą a haruje jak wół", mimo że, jak sama stwierdziła, widziała ją drugi raz w życiu.

    OdpowiedzUsuń