Tomasz chełpił się, że ma najmocniejszą głowę w całej
dzielnicy (są jeszcze tacy głupcy, dla których ilość wypitych, butelek
stanowi miarę wartości człowieka). Pewnego razu założył się przy
bufecie, że wypije całą butelkę koniaku... i wypił. Wygrał zakład, ale o
mało nie przypłacił tego życiem. Długo chorował i prawie cudem go
uratowano.
Kiedy opuścił szpital, zaskarżył barmana do sądu o odszkodowanie.
- Nie powinien był dawać mi koniaku - dowodził w sądzie - powinien
był wiedzieć, że mi to zaszkodzi, zwłaszcza że byłem już po kilku
głębszych. Gdybym był w normalnym stanie, nigdy czegoś podobnego bym nie
zrobił.
- My obsługujemy dorosłych a nie dzieci - tłumaczył się barman -
nikomu z naszych gości nie jest przyjemnie posłyszeć, że zbyt dużo
wypił, a ponadto nie możemy spełniać roli nianiek!
Pytanie: Gdybyś był sędzią komu przyznałbyś rację?
barmanowi
OdpowiedzUsuń